Zegarki – z pozoru zwykłe, proste urządzenia służące do pomiaru czasu, które zakorzeniły się w ludzkiej świadomości i nawykach ze względu na swój praktyczny charakter. Z drugiej jednak strony, rozwój branży zegarmistrzowskiej na przestrzeni ostatnich dwóch stuleci oraz bardzo wysokie, niesłabnące wręcz zainteresowanie czasomierzami sprawiają, że w rzeczywistości zegarek jest dla nas czymś więcej niż tylko kolejnym gadżetem, a my – użytkownicy, nierzadko darzymy je pewnego rodzaju sentymentem.
Ponieważ branża zegarmistrzowska rozwija się naprawdę intensywnie, wkraczając nawet w arkana najnowocześniejszych technologii, czego dowodem są tzw. smartwatche, ale również co raz bardziej zaawansowane i niezawodne mechanizmy standardowych modeli na rękę. Efektem tego są tysiące, ba! miliony, a może nawet miliardy modeli zegarków, które każdego roku są sprzedawane na całym świecie. I choć każda marka oferuje klientom wiele wariantów produktowych zaklętych w licznych kategoriach, a samych producentów są tysiące, to jednak istnieją modele, które można uznać za zdecydowane bestsellery, gdyż są one tymi, po które sięga naprawdę szerokie grono osób.
Bestsellery jako zegarki, które nakręcają klientów, ale i producentów
Te wysoce popularne modele, których sprzedaż przewyższa notowania innych produktów tej samej kategorii, zwykło się nazywać z języka angielskiego bestsellers czyli dosłownie najlepiej sprzedające się. Nie ma żadnej zasady, jakie to muszą być czasomierze. Zegarki te powinny spełnić jedno kryterium – spodobać się klientom tak, że nie będą chcieli już innych, a przynajmniej nie do czasu, aż kupią ten i zaspokoją chęć jego posiadania.
Bestsellery jako tzw. dojna krowa, ale również wizytówka marki są dla producentów powodem do dumy i bodźcem motywującym do działania. Nierzadko stanowią postawę do tworzenia kolejnych kategorii opartych na cechach udanego pierwowzoru i stają się częścią udanego marketingu prowadzonego na szeroką skalę.
Modele określane jako najlepiej sprzedające się promowane są w Internecie przez zadowolonych użytkowników, co stanowi jedną z bardziej efektywnych form promocji. Ludzie, dokonując decyzji zakupowych przeszukują liczne fora, czytają rankingi, bazują na opiniach tych, którzy już daną rzecz kupili, aby przekonać się czy na pewno warto, a skoro jakiś zegarek zbiera szereg pochwał, użytkownicy wręcz prześcigają się w mówieniu i pisaniu pozytywnych recenzji o nich, to można być pewnym, że nie zabraknie kolejnych chętnych do dokonania takiego zakupu.
Zapoznaj się:
Kolekcje specjalne i limitowane zegarków
Poza bestsellerami szczególne miejsce w sercach producentów, ale i użytkowników zegarków zajmują kolekcje specjalne i limitowane edycje chronometrów. Tego typu modele wypuszczane są na rynek ze względu na jakąś ważną okoliczność, wyjątkowe wydarzenie czy aby docenić konkretną osobę. Bywają dedykowane wydarzeniom jak np. kolekcje specjalne wydawane z okazji ważnych imprez sportowych czy poświęcone osobom, które wpisały się na karty historii szczególnymi osiągnięciami. Możemy również doszukać się kolekcji specjalnych wyróżniających się jakimś nietypowym motywem jak np. wizerunkiem bohatera kreskówki lub tworzonych przy udziale cenionej osoby czy innej znanej marki.
Edycje limitowane, poza tym, że posiadają cechy takie jak wspomniane kolekcje specjalne, kuszą użytkowników wyjątkowym elementem, który przejawia się w mocno ograniczonej liczbie produkowanych egzemplarzy. Bywają edycje limitowane, które na cały świat udostępniają zaledwie kilka sztuk zegarków, a kolekcjonerzy i pasjonaci sięgają po nie z ogromnym entuzjazmem nie zwracając uwagi na koszt.
Bestsellery i kolekcje specjalne oraz limitowane zegarków, które doczekały się remake’u
Zjawisko istnienia bestsellerów czyli modeli, po które sięgają tłumy pokazuje, że my, jako ludzie jesteśmy powtarzalni, a nasze upodobania również rzadko posiadają charakter unikatowy. W swoich decyzjach zakupowych podążamy za tłumem i jesteśmy podatni na dokonywanie zakupów zgodnie z tym, co wskazują nam trendy i sugerują specjaliści od reklamy. Z drugiej jednak strony mamy potrzebę posiadania czegoś wyjątkowego, wyszukanego, co pozwoli nam wyrwać się ze sztywnych ram szeroko pojętego populizmu i wskoczyć do grona zegarkowych elit.
Producenci cenionych zegarków widząc dylemat klientów postanowili zbudować pomost pomiędzy popularnością i wyjątkowością dając sobie i klientom to, czego każdy potrzebuje. W ten sposób powstały reedycje topowych modeli i linii, które pozwoliły producentom poszerzyć grono oddanych fanów.
Seiko The Alpinist
Jednym z bardziej interesujących czasomierzy, który przez lata ewoluował i zmieniał się przez ponad 50 lat w kilku bestsellerowych edycjach. Pierwszy model Seiko The Alpinist wprowadzono na rynek w 1961 roku. Był to zegarek Seiko Laurel Alpinist będący pierwszym modelem wprowadzonym nie pod odrębną marką Laurel, ale już jako część koncernu Seiko. Patrząc pobieżnie na design zegarka z 1961 roku nie widzimy niczego, co kojarzyć się może z górami, sportem czy wytrzymałością, jednak przy bliższej obserwacji, zwrócić należy uwagę na szczegóły, które pozwalają zrozumieć etymologię nazwy. Są nimi bez wątpienia nietypowe indeksy godzinowe zamieszczone na wysokości cyfr 3, 6, 9 i 12. Te niewielkie trójkąty mają symbolizować góry i przypominać o cenionej przez Japończyków formie spędzania czasu jaką jest wspinaczka po górzystych terenach ich kraju. Niewielka, bo 35mm koperta wykonana ze stali szlachetnej oraz zakręcany bezel chronią mechanizm przed wstrząsami i zalaniem. Mechanizmem, który stanowił serce pierwowzoru The Alpinist był werk Seikosha o 17 kamieniach i 18 000bph. Tarczę tego niebanalnego modelu chroni akrylowe szkło, a urozmaica fluorescencyjna farba, która zwiększa czytelność cyferblatu.
źródło: https://thespringbar.com/
W 1963 roku pojawił się pierwszy remake tego wysoce udanego projektu w postaci The Alpinist Champion 850 ((J13033), który miał uczynić markę bardziej konkurencyjną. Zegarek ten posiadał stalową kopertę o średnicy 35mm, w której zaklęty był mechanizm o parametrach jak w pierwowzorze (o 17 kamieniach i 18 000bph). Ciekawym zabiegiem było umieszczenie na deklu, poza grawerem Alpinist informacji rainproof, co dla osób lubiących wspinaczkę, jest bardzo ważne. Rok 1964 przyniósł bardzo szybką reedycję modelu Champion, a konkretnie Champion Gold, który dodatkowo skupiał uwagę złotą barwą.
Seiko The Red Alpinist
31 lat Seiko kazało czekać na kolejną edycję Alpinist. Pojawiła się ona w 1995 roku, która dzięki wyróżniającym się czerwonym napisom widocznym na tarczy przyjęła się jako The Red Alpinist, a pochodziła z linii Prospex. Kluczową rolę odgrywała dodatkowa koronka na godzinie czwartej i unikalny kompas z wewnętrzną ramką, które od 1995 niezmiennie towarzyszą produktom z tej linii. Ten zegarek posiadał mechanizm, który ze względu na 28 800bph określany był jako hi-beat. Standardowa koronka na godzinie 3 służyła do ustawiani godziny, zaś kompas skalibrować można był przy użyciu tej dodatkowej, lokowanej na wysokości godziny 4. Design jest bardzo ciekawy. Bardziej sportowy niż poprzednie edycje. Do wyboru mamy 3 odcienie tarczy, a także bransoletę lub skórzany pasek. Koperta była już większa niż w latach 60’– 40mm, zaś wodoodporność to 20ATM.
Seiko Alpinist GMT Titanium
Rok 2003 to moment pojawienia się na rynku Seiko Alpinist GMT Titanium Prospex High Accuracy Quartz (HAQ) SBCJ019 – 8F56. Tu Seiko wkroczyło już na tzw. wyższy level wzbogacając zegarek o strefy czasowe i wieczny kalendarz. Design, sportowo-elegancki, idealnie nadaje się nie tylko na wyprawy, ale również na co dzień. W tym roku pojawiła się także wersja limitowana wydana w liczbie 500 sztuk jako SSASS Seven Summits Actions for Sustainable Society w hołdzie japońsko-amerykańskiemu alpiniście Kenowi Noguchiemu, który wraz ze swoim zespołem zdobył 7 z 8 najwyższych szczytów świata.
źródło: https://thespringbar.com/
Seiko SARB – topowy model The Alpinist
Trzy lata później pojawiła się najbardziej rozpoznawalna ze wszystkich, ceniona kolekcja tzw. SARB. Modele tej kategorii posiadały umiarkowanie sportowy design, niemal identyczny jak The Red Alpinist, który zachował się do dziś. Koperta o średnicy 38mm kryła mechanizm automatyczny o 23 kamieniach. Ciekawym pozostaje fakt, że na tarczy brakowało logo The Alpinist, za to wciąż można było podziwiać charakterystyczny grawer na deklu.
W 2009 roku The Alpinist urósł na naszych oczach, a jego średnica wyniosła 42mm. Tu również brakowało logotypu na cyferblacie, za to zachowany został graweruek widoczny na deklu. Mechanizm posiada 23 kamienie, zaś jego kaliber to 6R15. Poza nim w 2009 roku wyprodukowano limitowany Seiko Alpinist Takeshi Mizukoshi 500, który pokryty został czarnym PVD.
Niebieski Alpinist
The Alpinist wrócił w 2019 roku jako „Niebieski Alpinist”, który zyskał gromkie brawa za ciekawą kolorystykę i bardzo wysoką jakość. O klasę produktu zadbał znany mechanizm kaliber 6R15 zamknięty w kopercie 39,5mm. Tu granatową będącą idealnym odwzorowaniem SARB chroniło szafirowe szkło. Pasek w stylu vintage podkreślał modny design, którego brakowało wcześniejszym modelom. „Niebieski Alpinist” stał się swoistym pomostem między historią, jakością i stylem.
źródło: https://thespringbar.com/
Ostatnia edycja “alpinisty” – efektowny Alpinist ‘Mountain Glacier’
Nadszedł wreszcie czas na rok 2020 i kolejną, ostatnią póki co odsłonę The Alpinist. Tym razem mamy wersję „standard” oraz limitowaną edycję Seiko Prospex Alpinist ‘Mountain Glacier’ SPB199J1. Koperta stalowa w obu wersjach ma średnicę 39mm. Tarczę chroni szafirowe szkło, zaś wodoszczelność wynosi 20bar.
Uff… dużo tych remake’ów, ale patrząc na popularność, śmiem twierdzić, że ten z 2020 roku wcale nie będzie ostatnim.
G-shock King – japoński król zegarków, który powrócił po latach
Któż nie zna marki G-shock? Bestsellerowe zegarki o antywstrząsowej budowie, które gdy tylko pojawiły się na rynku jako część znanej marki Casio, szybko zyskały popularność i skradły serca mężczyzn na całym świecie. Po blisko 30 latach obecności na rynku, wyprodukowaniu setek udanych modeli nadszedł czas na przełom… Wyprodukowany w 2010 roku zegarek GX-56 miał zmienić wizerunek marki, dodać jej jeszcze więcej animuszu i przełamać pewne stereotypy.
Tak też się stało! W 2010 roku GX-56 pojawił się na rynku zegarmistrzowskim i wywołał w nim nie małe zamieszanie. Jego design i cena zdrowo namieszały i to również w samej kategorii G-shocków. King of G, bo tak został nazwany model GX-56 występował w trzech wersjach. Jeśli chodzi o wyświetlacz cyfrowy negatywny, można było wyróżnić zegarki w kolorystykach: czarno-czerwonej (GX-56-1A) I czerwonej (GX-56-4), z pozytywnym wyświetlaczem pozostawał natomiast GX-56-1B, którego czarną bryłę przełamywały jasne napisy i logo marki. King wyróżniał się designem. Choć posiadał kształt w teorii zbliżony do popularnej kostki, to rozmiar jego koperty czynił go niepowtarzalnym. 55.5 x 53.6 x 17.5 – trzeba przyznać, że to niebanalny gabaryt… Poza tym, w stosunku do starszych kolegów różniło go wypełnienie otaczające moduł zegarka, tzw. Alphagel, które jeszcze lepiej chroniło przed wstrząsami i wibracjami. Przystępna cena, która nie przekraczała 600zł sprawiała, że King był nie lada gratką dla wszystkich G-maniaków i nie tylko.
Sukces Kinga był spektakularny i wpłynął na branżę zegarmistrzowską jak i samego G-shocka. Od tej pory zaczęto produkować modele większe, grubsze, tak że G zaczęło wiązać się z naprawdę dużym rozmiarem. Marka wypuszcza na rynek kolejne modele, które także cieszyły się powodzeniem i pomagały firmie Casio budować silny wizerunek rzetelnego i kreatywnego producenta.
Jako że mimo tych wszystkich nowości, zmian i pozytywnej ewolucji brandu jakim był G-shock, klienci wciąż tęsknili za Kingiem, w 2016 roku powrócił on w nowej odsłonie all black. GX-56BB-1 z przytupem wszedł na zegarkową scenę. Jego design odwzorowujący do 1mm model z 2010, ale zachowany w głębokiej czerni był strzałem w 10! Mnogość funkcji, wypełnienie Alphagel i przystępna cena zrobiły swoje. Król powrócił i to w doskonałym stylu, a zegarki G-shock znów zyskały na popularności. Co ważne, zamysł reedycji Kinga był taki, że miała to być edycja limitowana. Do Polski trafiło zaledwie 400szt, które rozeszły się błyskawicznie.
King of G inspiracją dla kolejnych edycji
Niewiele osób wie, że GX-56BB-1 to nie jedyny remake G-shockowego króla. Marka pokusiła się również o wypuszczenie na rynek modelu GWX-56, który zachowywał większość parametrów z 2010, jednak posiadał funkcję jakiego tenże sławny czasomierz zwany królem nie miał. Posiadał on funkcję, która pozwalała mu na czerpanie aktualnego czasu z zegara atomowego. Dzięki połączeniu z wieżami ulokowanymi w 6miejscach pokazywał czas z niezwykłą precyzją. Choć nie była to oficjalna reedycja, na forach skupionych wokół G-shocka GXW-56 nazywany jest „atomowym kingiem”- atomic king.
Tissot Visodate – lata 50’ wracają!
Marka Tissot zrodziła się w miejscowości Le Locle 1853 roku, jednakże nie od razu zasłynęła z produkcji klsowych czasomierzy. Z początku stanowiła raczej markę zajmującą się tworzeniem modeli kieszonkowych. Około 100 lat później wszystko wygląda jednak inaczej, a Tissot może poszczycić się mianem cenionego producenta. Wtedy to, w latach 50’ XX wieku na rynku pojawia się między innymi model Visodate, który zdaje się na zawsze zaistnieć w świadomości oddanych klientów Tissota. Produkowany w latach 1950-1959 model miał numer referencyjny 6606-1. Numer ten wygrawerowano na wewnętrznej stronie dekla czasomierza. Wewnątrz stalowej koperty o średnicy 35mm bez koronki pracował mechanizm o 16 kamieniach. Tarczę urozmaiconą logotypem Tissot oraz znacznikiem Visodate osłania hesalitowe, wypukłe szkiełko. Pozłacane indeksy godzinowe i cyfry arabskie współgrają ze złotymi, fosforyzującymi wskazówkami. Do tego prasek skórzany o szerokości 18mm. Design można określić jako elegancki, klasyczny, szykowny.
Reedycją tego modelu jest dostępny obecnie TISSOT HERITAGE VISODATE AUTOMATIC. Model ten bazuje na pierwowzorze, jednak widać tu pewne różnice. Średnica koperty wynosi nie 35 a 40mm, co jest znaczną zmianą. Widać tu podążanie za duchem czasu, który przejawia się w rosnącym rozmiarze czasomierzy naręcznych. Dekiel zegarka jest przeszklony. Dzięki temu widać pracujący wewnątrz mechanizm ETA 2836-2 o 25 kamieniach. Tarczy nie osłania już szkło hesalitowe, tylko szafirowe szkło wyjątkowe na zarysowania. Znaczniki widoczne na tarczy różnią się od pierwowzoru – są delikatniejsze, mniejsze, bardziej stonowane. Zniknęły cyfry arabskie. Dużą różnicę widać też w datowniku – dawniej pojedynczy, wskazujący dzień miesiąca, w obecnej wersji podwójny, wskazujący zarówno dzień miesiąca jak i tygodnia.
Longines Heritage Classic Chronograph
Szwajcarska marka Longines jest jednym z największych producentów czasomierzy na świecie. W jej projektach widać ducha nowoczesności, ale również nawiązanie do tradycji, dlatego nie dziwi nas fakt, że w halach fabryki Longinesa intensywnie prowadzone są prace nad odtwarzaniem i ulepszaniem kultowych modeli, jakie marka wypuściła na przestrzeni lat swojej obecności na rynku. Jednym z najlepszych, najdokładniejszych i najbardziej cenionych zegarkowych remake’ów jest reedycja pochodzącego z lat 40’ XX wieku modelu Longines Heritage Chronograph. Ten czasomierz odkąd pojawił się na rynku cieszył się ogromnym uznaniem, a zasilający go mechanizm kaliber 13ZN zebrał mnóstwo pochwał. Koperta zegarka posiadała średnicę 38mm i była wówczas nieco większa niż typowe zegarki eleganckie (34-36mm). Design opierał się na uwidocznieniu na tarczy dodatkowych funkcji czasomierza ujętych w atrakcyjnej wizualnie formie. Widzimy tu specyficzny typ tachymetru jak i subtarcze chronografu. Co ciekawe, ten model nie posiada datownika.
W reedycji nazwanej Heritage Classic Chronograph „Tuxedo” design jest niemal identyczny jak w pierwowzorze. Wskazówki, kolorystyka, układ subtarcz i oznaczeń są wyjątkowo zbliżone, tak, że pomijają mikro-szczegóły można uznać je za kalkę. Koronka i przyciski również wyglądają znajomo, choć średnica koperty jest większa o 2mm, a także grubsza. Różnicę widać dopiero, kiedy spojrzymy na pasek. W oryginale pasek posiada niebieskie przeszycia na skrajnych krawędziach, zaś w reedycji widzimy niewielkie, jasne przeszycia w pobliżu teleskopów. Odmienne jest też zastosowane w obu przypadków szkło – za pierwszym razem hesalitowe, za drugim zaś szafirowe.
Zegarkowych remake’ów jest znacznie więcej. Fani wysokiej klasy czasomierzy traktują je jako nie lada gratkę i sięgają po nie z entuzjazmem zbliżonym do zakupu modeli z edycji limitowanych. Zdarza się również, że prawdziwi fani zegarków w swoich kolekcjach mają kilka edycji ulubionego chronometru. Cóż… my naprawdę kochamy zegarki i wcale nas to nie dziwi. Doceniamy kunszt i precyzję wykonania ciesząc się, że na rynku można znaleźć modele, którym duch czasu nie odebrał wartości, a jedynie wniósł powiew świeżości podkreślający wartość tradycji.
Najczęściej czytane teksty ZegarkiCentrum.pl:
Manufacturowe zegarki Maurice Lacroix. Ale co to właściwie oznacza?
Recenzja zegarków Tissot
Jak przechowywać zegarki?